Czasem w życiu zdarza się tak, że ci pasjonaci muszą odstawić na jakiś czas swoje ulubione czynności. Wyjazdy, praca, edukacja, przykłady te można mnożyć. W momencie trwania naszej "przerwy" może pojawić się wiele tytułów, które zbierają w prasie świetne noty, są elementem kultu uwielbianej przez nas serii, której oddajemy cześć lub po prostu czymś przyciągają.
W dobie popularnych wydań odświeżonych klasyków HD pojawia się kolejna szansa aby nadrobić zaległości. Przyznaję, lubię bardzo nabijanie trofeów, kusi mnie możliwość obejrzenia klasyka w HD, ale skoro mam na półce oryginał jeszcze nieruszony... A dlaczego do tego czasu go nie włączyłem? Pogoń za nowością - tak bym to nazwał. Ale na szczęście, ta pogoń sprawia, że jesteśmy w stanie się nią zasycić. I właśnie w takich chwilach siadam wygodnie w fotelu, podłączam starszą konsolę i zatracam się w grach, które w swoim życiu z jakiś powodów pominąłem...
W tym wydaniu wspomnień: Silent Hill 3. I od razu powiem tak: tego mi brakowało. Powrócić ponownie do tych chorych korytarzy, do klimatu zaszczucia, paniki i wiecznej niewiadomej. Ta gra nie zestarzała się. Oddanie specyfiki pomieszczeń, brudu, ścian, emanującej pustki wypełnionej dziwnymi dźwiękami (do dziś: to coś pięknego!), co rusz ogarniającej nas psychodelii, chęci ucieczki, przy jednoczesnym zamiarze poznania tego miejsca. Można poczuć jakby faktycznie przebywało się w Silent Hill. Tym bardziej po zmroku, przy zgaszonym świetle, ze słuchawkami na uszach. Nie mogę się już doczekać mojego kolejnego powrotu... Kiedy nadejdzie noc...
Do zobaczenia...