poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Relacja - Mistrzostwa Polski w Injustice: Gods Among Us - Warszawa - Cenega


Nigdy nie byłem na takim turnieju. Pomijając fakt, że po raz pierwszy miałem okazję wziąć udział w turnieju gier z gatunku bijatyk, wcześniej odwiedzałem turnieje w PES’a (lata świetności PS2) i okazjonalnie w FIFĘ (obecnie). Pamiętam je bardzo dobrze, jako klimatyczne, wypełnione po brzegi Graczami, czasem nieco hardkorowe (doping po pijaku, okrzyki oraz przyśpiewki wygłaszane przez fanów osoby biorącej udział w turnieju, na długo zapadły w mojej pamięci). Na Mistrzostwach Polski w Injustice: Gods Among Us było nieco inaczej, jednak z jednym wspólnym mianownikiem – klimatem.


Pomieszczenie idealne dla Graczy
Turniej odbył się w BuddaBag mieszczącym się na warszawskiej Pradze. Szybki rekonesans przed zawodami oznajmił mi, że jest to dobra miejscówka ze względu na możliwy dojazd: autobusem, tramwajem, koleją miejską oraz pociągiem (stacja Warszawa Wschodnia). Atut ten okazał się jednak tylko dodatkiem.

Na miejscu, przed wejściem do BuddaBag, przywitał mnie właściciel lokalu Łukasz Zgliczyński, który bardzo szczegółowo opowiedział mi o tym miejscu i zaprosił do środka. Pierwszym co przykuło moją uwagę było bardzo dobrze przyciemnione pomieszczenie. Stanowiska z konsolami PS3 były ustawione w głębi sporych rozmiarów sali, nieco z boku, dzięki czemu nie było mowy, aby promienie słońca przeszkadzały w graniu.


W samym środku pomieszczenia były rozstawione ogromne poduchy, na których już relaksowali się pierwsi przyjezdni. Do godziny 11 było jeszcze trochę czasu. Dowiedziałem się również, że poza przygotowanymi na tę okoliczność konsolami PS3, BuddaBag na swoim wyposażeniu posiada 5 konsol Xbox 360 wraz z Kinectem. Konsole są sugestywnie przymocowane nad głowami osób grających, przez co trudno jest je na pierwszy rzut oka dostrzec. Każda konsola jest podpięta pod swój TV tworząc tym samym stanowiska do grania dla wielu Graczy. Dla mnie najciekawszym okazał się jednak projektor, do którego w każdej chwili można podłączyć konsolę. Lokal posiada również swoistą kantynę (o której szerzej wspomnę za moment), kawiarnię oraz dodatkowe pomieszczenie w którym goście podczas spotkań mogą skorzystać z sesji fotograficznej.


Godzina 11:50, Jakub „Di” Dudkowski rozpoczyna wyczytywanie pierwszych par w turnieju. Wiele osób (w tym niżej podpisany) przed turniejem miało okazję rozegrać kilka sparingów, jednak dopiero teraz dało się odczuć przeszywający wszystkich drobny dreszcz ekscytacji. Mistrzostwa Polski, którego zwycięzca wyjedzie na europejskie finały do Paryża, właśnie wystartowały.

Zawodowo-sielankowy, napoje oraz pizza
Struktura turnieju była na tyle ciekawie skonstruowana, że każdy Gracz miał okazję stoczyć co najmniej dwie walki. Jeżeli pierwszą nie wygrał od razu lądował w drabince przegranej gdzie w następnej rundzie walczył o swoją reaktywację w turnieju. W każdej rundzie grano do dwóch zwycięstw. Mój bilans w turnieju był dość interesujący. Pierwszą walkę stoczyłem z Tomaszem Lipińskim, którą zasłużenie przegrałem 0:2. Drugą, o „być albo nie być w turnieju” sporym fuksem wygrałem 2:0 z Michałem Powierza, dzięki czemu awansowałem o jakiś stopień wyżej w ogólnej drabince. W następnej rundzie natrafiłem na Pawła Mroza, z którym udało mi się wygrać 2:0, aby dalej trafić na rozentuzjazmowanego Mateusza Terlikowskiego, który zasłużenie ze mną wygrał (chyba 1:2?), a to z kolei doprowadziło, że w następnej walce ponownie miałem okazję stoczyć pojedynek z Pawłem Mrozem, zwieńczonym kolejną wygraną 2:0, która tym samym zapewniła mi awans do 1/16. Uff, konstrukcja wcześniejszego zdania była celowa, ja też w pewnej chwili gubiłem się czy jeszcze gram w turnieju czy już nie. We wszystkich tych zawiłościach dało się jednak odczuć coś interesującego... Sielankową, przyjazną atmosferę wśród Graczy, która wszelkie oczekiwania na następną rundę obracała w dobry humor i elementy zaskoczenia.

W miedzy czasie, o czym nie wspomniałem, na samym początku rozgrywek miało miejsce niecodzienne zdarzenie. Okazało się, że Organizatorzy dla wszystkich przyjezdnych, przygotowali darmowe napoje, które czekały na chętnych w lodówce. Dla zgromadzonych osób była to spora niespodzianka. Wspomnę tylko, że napojów było w nadmiarze ponieważ ostatnie „opakowania” ;) były rozdawane „na drogę” jeszcze po zakończeniu zawodów. Na dodatek, gdzieś jeszcze przed wystartowaniem 1/16 turnieju, „na salony” została dostarczona pizza, również przygotowana przez Organizatorów dla Graczy. W ten sposób część „imprezy”, co jakiś czas przenosiła się do wspomnianej wcześniej kantyny, gdzie na stoliku były przygotowane talerzyki, sztućce i kubeczki. Takich dostaw pizzy podczas trwania całego turnieju były… trzy… dlatego myśli o jakimś  obiadku na własną rękę można było odłożyć w zapomnienie. Po prostu nic dodać, nic ująć. Mniam!

Finały… drabinki przegranej
Etap 1/16 charakteryzował się swoistym odgrodzeniem tych okazjonalnych Graczy w bijatyki, od zawodowców. A przynajmniej w ten sposób było to widoczne z mojej perspektywy. W pierwszej swojej walce trafiłem na rozstawionego przed turniejem Pawła „Taz” Kowalskiego. Z pewnością była to jedna z tych walk, która zapadnie w mojej pamięci na dłużej. Pomimo zasłużonej przegranej 0:2 nauczyłem się wiele ciekawych rzeczy od Pawła i miałem okazję poznać jego ogromną wiedzę z zakresu bijatyk. W drabince przegranych trafiłem na Tomasza Waśko, który zdecydowanie wygrał ze mną każdy z dwóch pojedynków. Tomek przybił mnie do ziemi jeszcze bardziej niż Paweł, wspomnę tylko, że podczas jego zwycięstwa w pierwszej rundzie, jego zawodnik miał „uszczypnięte” raptem 1/4 paska życia (tak, połowa „tarczy”). Ogromny szacunek dla Tomka za jego kapitalną grę i tylko szkoda go, że w następnej rundzie trafił na… Tomasza Lipińskiego, z którym przegrał. Tomasz Lipiński natomiast podczas pierwszej w turnieju walki ze mną najprawdopodobniej dopiero się rozgrzewał, bo i w tym pojedynku z mocnym Tomkiem W. wygrał jak najbardziej zasłużenie.

Od lewej: Tomasz Waśko i Tomasz Lipiński
Finał
Tam gdzie jedni toczyli pojedynki, aby zwyczajnie sprawdzić jak daleko mogą zajść w turnieju, drudzy toczyli bitwy, które były sednem tego wydarzenia. Wśród osób, które znalazły się w półfinale, był tylko jeden jak dotąd z wymienionych przeze mnie Graczy – Paweł „Taz” Kowalski. W półfinałach pojedynki toczyły się do trzech wygranych. W bitwie o 3. miejsce zwycięzcą okazał się wspomniany przed momentem Paweł „Taz” Kowalski, który pokonał Mariusza „Qjon” Kubowa. W finale zmierzyli się Adrian „Frizen” Szydłowski oraz Paweł „Furb” Siedlecki. Obaj grali Batmanem. Finałowy pojedynek należał do tych z najwyższej półki, wszyscy zgromadzeni w lekko tłumionym poddenerwowaniu, wyczekiwali zwycięzcy, tego który jako reprezentant Polski, stoczy bitwę w europejskich finałach.

Pierwszą walkę, jak sam na końcu przyznał – dość trudną dla niego, wygrał Frizen. Druga runda również należała do Frizen’a tym razem w moim odczuciu wygrana dość spokojna z jego strony. W trzeciej walce niektórzy obstawiali szybki koniec i porażkę Furb’a. Ten jednak nie dał za wygraną i to on przechylił szalę zwycięstwa tej rundy na swoją korzyść. Jeden z wiernych fanów Furb’a zaczął skandować „wielki comeback, wielki comeback!”. W czwartym pojedynku Adrian „Frizen” Szydłowski spiął się na wyżyny swoich umiejętności i zasłużenie wygrał ostatnią w tym turnieju walkę, sięgając po tytuł Mistrza Polski w Injustice: Gods Among Us!

Po rozegraniu pojedynku finałowego rozgrzmiały gromkie brawa, reporterzy z PS3Site.pl rozstawili swój sprzęt do nagrywania, Organizatorzy udali się po nagrody a sam zwycięzca okazywał stoicki spokój tak jakby troszkę jeszcze nie dowierzał w swój niebywały triumf. Po wręczeniu nagród przyszedł czas dla mediów, a na sam koniec wszyscy zgromadzeni przyjęli pozę do wspólnego zdjęcia. Turniej o tytuł Mistrza Polski w Injustice: Gods Among Us dobiegł końca.

Wrażenia
Tak jak wspomniałem na samym początku, byłem w niemałym szoku w jak bardzo przyjemnym tonie odbył się cały turniej. Począwszy od świetnej, klimatycznej miejscówki, gdzie nawet towarzyszki zawodników miały gdzie usiąść, odpocząć, zrelaksować się. Poduszki, o których mimo wszystko dość mało wspomniałem w relacji, służyły jako miejsce regeneracji, odpoczynku i chwilowego wyciszenia się przed następną walką. O zaserwowanych przekąskach ciężko nie wspomnieć w superlatywach, kiedy takie miłe niespodzianki przygotowane przez Organizatorów, stanowią na turniejach rzadkość. To tylko pokazuje z jaką pieczołowitością firma Cenega podeszła do tego wydarzenia. Lokal był dostępny tylko dla Graczy biorących udział w turnieju, na ekranach wyświetlane były trailery z nadchodzącego GTA 5, Lightning Returns: Final Fantasy XIII oraz wydanego już BioShock: Infinite. Zawody były darmowe, ogólnodostępne ponieważ rozgrywane przy użyciu dema gry. Jednym słowem, tak jak już zdążyłem wspomnieć, z turnieju wypływał niesamowity klimat, czyli właśnie to co lubię, coś co sprawiło poczucie, że na taki turniej chciałoby się wybrać raz jeszcze. I choć można by było pokusić się o szersze nagłośnienie turnieju (może z jeszcze większym wyprzedzeniem – chociaż zdaję sobie sprawę, że nie zawsze jest to możliwe dla rodzimych wydawców) to i tak należą się duże brawa dla Organizatorów za podjęcie się takiej inicjatywy w naszym kraju. Życzę sobie i Wam, aby turniejów o tytuł Mistrza Polski w danej grze było jak najwięcej, a społeczności Injustice, aby mogli jeszcze nieraz spotkać się na turnieju rozgrywanym w ten właśnie tytuł. Dlatego chciałbym zakończyć żegnając się symbolicznym, do następnego.


PS. Dnia jutrzejszego, na blogu pojawi się wywiad z Adrianem Szydłowskim obecnym Mistrzem Polski Injustice: Gods Among Us.

Podium turnieju Mistrzostwa Polski w Injustice: Gods Among Us:
1. Adrian „Frizen” Szydłowski – Mistrz Polski
2. Paweł „Furb” Siedlecki
3. Paweł „Taz” Kowalski
4. Mariusza „Qjon” Kubów

Od lewej: Qjon, Taz, Furb, Frizen - Mistrz Polski
Przyznane nagrody:
1. miejsce: reprezentowanie Polski na finałach europejskich w Paryżu, srebrny pas mistrza eliminacji krajowych, edycja kolekcjonerska Injustice: Gods Among Us, 100zł do wydania na muve.pl, roczna prenumerata cyfrowej edycji magazynu PSX Extreme, koszulka Injustice
2. miejsce: Arcade stick Injustice, gra Injustice: Gods Among Us, 100zł do wydania na muve.pl, roczna prenumerata cyfrowej edycji magazynu PSX Extreme, koszulka Injustice
3. miejsce: Gra Injustice: Gods Among Us, 100zł do wydania na muve.pl, roczna prenumerata cyfrowej edycji magazynu PSX Extreme, koszulka Injustice
4. miejsce: 100zł do wydania na muve.pl, koszulka Injustice
Każdy uczestnik otrzymał: smyczkę PS Vita

"Po godzinach...":
Niektórzy rozgrywali sparingi z osobami towarzyszącymi...
...inni "cisnęli" z kim tylko się da.
Przez cały czas trwania turnieju dominowała miła atmosfera.
...oraz luźna atmosfera.
...zresztą relaksował się chyba każdy.
(Sorki za jakość zdjęć ;) )
Wiem, że czekaliście na to zdjęcie. To jeszcze raz przypomnę - takich dostaw pizzy były... trzy :)
BuddaBag od zewnątrz...
...i jeszcze raz od środka.
Jakub "Di" Dudkowski.
Jedna z nagród za drugie miejsce.

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawie (i szybko) zredagowana relacja! Mam nadzieję, że już niedługo odbędzie się kolejna do wspólnego zagrania i opisania tych, jakże miłych wspomnień :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry tekst, bardzo przyjemnie się czytało! Dzięki raz jeszcze za wspólne granie i pogaduchy. Mam taką cichą nadzieję, że chociaż parę osób, które pojawiło się po raz pierwszy na tego typu imprezie "zarazi się" bijatykami i zacznie jeździć na wszelkiego rodzaju turnieje i zloty:)

    Pozdro

    OdpowiedzUsuń